Najnowsze

TRZY ZALETY KARMIENIA PIERSIĄ, O KTÓRYCH BYĆ MOŻE NIE WIEDZIELIŚCIE…

TRZY ZALETY KARMIENIA PIERSIĄ, O KTÓRYCH BYĆ MOŻE NIE WIEDZIELIŚCIE…

To, że karmienie piersią ma mnóstwo zalet wiemy już wszyscy. Te korzyści, to głównie korzyści zdrowotne dla dzieci i samych mam (już o nich kiedyś pisałam TUTAJ). Przypomnę pokrótce, że mleko mamy zmniejsza ryzyko wystąpienia wielu chorób w okresie samego karmienia i po jego zakończeniu 

Sześć miesięcy plus, czyli o rozszerzaniu diety niemowlęcia. Rozmowa z dietetykiem Małgorzatą Jackowską

Sześć miesięcy plus, czyli o rozszerzaniu diety niemowlęcia. Rozmowa z dietetykiem Małgorzatą Jackowską

Rozszerzanie diety… Temat niby oczywisty, a jednak funkcjonuje w nim tyle mitów… Jedni sugerują rozszerzać dietę już po czwartym miesiącu życia dziecka, inni dopiero po szóstym. Bywają i tacy, co zalecają podawać niemowlęciu soczki czy warzywa już po 3 miesiącu. Jakby tego było mało, na 

PORÓD W DOMU- DLACZEGO WARTO? O TYM OPOWIEDZIAŁA MI MARTA, KTÓRA NA TAKI PORÓD SIĘ ZDECYDOWAŁA…

PORÓD W DOMU- DLACZEGO WARTO? O TYM OPOWIEDZIAŁA MI MARTA, KTÓRA NA TAKI PORÓD SIĘ ZDECYDOWAŁA…

Jeszcze w czasach powojennych poród domowy był częstym zjawiskiem. Dzisiaj kobiety decydują się na niego niezmiernie rzadko. Uważa się, że miejscem, w którym powinno się urodzić dziecko jest szpital. Kobiety, które decydują się na poród w domu uważane są za nieodpowiedzialne. Czy rzeczywiście jest się o co martwić? A może tego rodzaju poród może wywoływać przyjemne skojarzenia i wspomnienia? O swoim domowym porodzie opowiedziała mi trochę Marta Moeglich, z którą poznałam się na kursie Promotora Karmienia Piersią. Jest jedną z dwóch znajomych mi osób, które zdecydowały się urodzić dziecko w domu. Szalona, prawda? 🙂

Natalia Jaborska- Bieniek: Jak dawno temu urodziła się Twoja córeczka?

Marta Moeglich: 21 miesięcy, w kwietniu skończy 2 latka.

Natalia Jaborska- Bieniek: Co skłoniło Cię do podjęcia decyzji o tym, aby urodzić w domu?

Marta Moeglich: Krótka odpowiedź brzmiałaby: wiara i zaufanie w proces, które zaplanowała sobie natura, a jednocześnie osiągniecia współczesnej medycyny, które doskonale ten proces monitorują. Dłuższa odpowiedź wymaga cofnięcia się dobrych kilka lat wstecz, gdy przez przypadek natrafiłam na forum internetowe o porodach domowych. Do tamtej pory jedyne, co kojarzyło mi się z porodami to te straszne historie o krwi, niesamowitym bólu. Gdy zaczęłam czytać historie opisujące porody domowe, otworzyła mi się jakaś klapka w głowie. Okazało się, że można inaczej. Wiedziałam, że jeśli kiedyś będę mieć dzieci, zrobię wszystko, by urodziły się w domu.

Natalia Jaborska- Bieniek: Nie miałaś żadnych obaw, które próbowałyby jednak „zmusić” cię do zmiany decyzji? Mimo tego, że porody domowe cieszą się coraz większym zainteresowaniem, to jednak istnieje przekonanie, że to niebezpieczne i nieodpowiedzialne…

Marta Moeglich: Nie, nie miałam żadnych obaw. Wbrew pozorom poród domowy to przedsięwzięcie pod ścisłą kontrolą. Żeby się na niego zakwalifikować, ciąża musi spełnić szereg określonych warunków, wyniki badań też muszą być prawie idealne. Do tego – w czasie porodu domowego ciało może działać tak, jak zostało zaprogramowane, żadne procedury medyczne nie przeszkadzają kobiecie w pokonaniu porodowej drogi. Bardzo dużo komplikacji występujących w czasie porodu to efekt interwencji medycznych albo efekt stresu wywołanego „białym fartuchem”. W końcu – jestem pod opieką położnej z ogromnym doświadczeniem, która rodzi tylko ze mną. Na finał porodu przyjeżdża druga, więc rodząca jest zaopiekowana przez dwie osoby. No i w końcu poród to cały proces. Gdyby cokolwiek zaniepokoiło położne, nastąpiłby transfer do szpitala. Zatem byłam zupełnie spokojna, bardzo dużo czytałam na temat fizjologii porodu. Wiem, jak piękną maszynerią jest nasze ciało i jeśli pozwoli się działać poszczególnym trybikom, wszystko zadziała koncertowo. Tak też się stało u mnie.

Natalia Jaborska- Bieniek: Rozumiem w takim razie, że nie każdy może zakwalifikować się do tego typu porodu i jednym z warunków jest ciąża przebiegająca bez komplikacji, idealne wyniki badań mamy i dziecka. Czy wobec tego należy się jakoś do takiego porodu przygotować, czy to raczej kwestia podjętej decyzji, umówienia się z położną i pójścia na żywioł? 

Marta Moeglich: To już indywidualna kwestia każdej kobiety, niezależnie od miejsca, które wybierze na urodzenie dziecka. Na pewno warto się zastanowić, co lepiej się dla mnie sprawdzi. Wsłuchać w siebie. Ja jestem typem, który lubi wiedzieć, stąd dużo lektur, rozmów z położną. Wyobrażam sobie, ze są kobiety, które wolą się poddać żywiołowi. A chyba idealna kombinacja do porodu to wiedza przed nim i wyłączenie głowy w czasie porodu.

Natalia Jaborska- Bieniek: Wyżej wspominałaś o tym, że taki poród- poród domowy jest bez zbędnych interwencji medycznych, które mają miejsce w szpitalach. O tym też można przeczytać na stronie Fundacji Rodzić po Ludzku. Czego zatem konkretnie udało ci się uniknąć?

Marta Moeglich: Nie miałam podanego żadnego leku, żadnych kroplówek. Badania moje i córeczki były sprowadzone do minimum, nie byłam do niczego podpięta. Mogłam swobodnie krążyć po domu, siedzieć pod prysznicem. Pić i jeść do woli. Uniknęłam rutynowego nacięcia krocza, które jest normą w wielu szpitalach. Moja córeczka po narodzinach była od razu w moich ramionach, swobodnie się kangurowałyśmy. Położna była raczej cichą towarzyszką, a nie zarządcą.

Natalia Jaborska- Bieniek: Czyli udało się uniknąć tego, co jest rutynowo stosowane w większości szpitali… Super! Jeszcze na chwilkę wrócę do całej organizacji porodu domowego. Czy takim porodem może się zająć każda położna? Okazuje się niestety, że w mniejszych miastach kobiety spotykają na swojej drodze utrudnienia- nikt z personelu medycznego nie chce się tego podjąć i kobiety nie mają nawet co marzyć o takim porodzie…

Marta Moeglich: Wiele położnych domowych działa w ramach Stowarzyszenia Dobrze Urodzonych – mają one wtedy swoje standardy, których przestrzegają (ja rodziłam z taką położną). Wiem, że są też położne niezrzeszone. Lista położnych domowych jest teraz stosunkowo łatwa do znalezienia w internecie. Jeszcze kilka lat temu numery telefonów do nich to była tajemnica i trzeba było się trochę postarać, by je zdobyć. Czy może się zająć każda? Pewnie każda, która chce i czuje się na siłach podjąć się poprowadzenia rodzącej i przyjęcia na świat dziecka w warunkach, gdy nie ma się wsparcia całego szpitala.

Natalia Jaborska- Bieniek: Ile kosztuje mniej więcej taki poród?

Marta Moeglich: Mój poród w 2016 roku kosztował 2600 zł. Do tego doszły koszty prywatnych wizyt – np. neonatologa.

Natalia Jaborska- Bieniek: Czy neonatolog jest wcześniej umówiony i przychodzi tuż po porodzie? Zapewne wiele mam się od razu zastanawia nad zabiegami, które robi się dzieciom rutynowo w szpitalu- zabieg Credego, podanie witaminy K, pobieranie krwi czy szczepienie. Jak to wygląda w przypadku porodu domowego?

Marta Moeglich: Nie wiem jak to wygląda u innych. Moja położna ma neonatolog, z którą współpracuje w przypadku porodów domowych. Zdecydowaliśmy się z niej skorzystać. Zabiegi po porodzie są wykonywane tylko takie, jakie życzą sobie rodzice. Położna zapytała czy chcemy podać dziecku witaminę K. Szczepień z oczywistych względów nie wykonuje w domu. Swoją drogą to kolejny koszt – szczepienia załatwialiśmy później na własny koszt. Położna ma ze sobą całą dokumentację potrzebną do późniejszych działań medycznych albo prawnych, na przykład kartę szczepień, ale też zaświadczenie o narodzinach dziecka itp.

Natalia Jaborska- Bieniek: Zmieniając troszkę temat, powiedz proszę po krótce, jak zareagowali na decyzję o porodzie domowym najbliżsi, np. rodzice, teściowie? Rozumiem, że mąż nie protestował i bardzo cię wspierał? A może musiałaś go przekonywać tygodniami?

Partner w porodzie domowym to często trudny temat. W końcu ma się narodzić jego dziecko i uważam, że ma takie samo prawo decydować o sposobie jego narodzin jak i matka. Natomiast to matki ciało przejdzie przez ten proces, więc dojrzały partner powinien być wrażliwy na jej pragnienia. W moim wypadku nie było żadnego problemu, jeszcze przed ślubem mieliśmy obgadany temat narodzin ewentualnych dzieci. Do mojego męża przemawiały argumenty za porodem domowym. Wiem jednak, że wiele kobiet nie ma tego szczęścia i muszą wypracowywać z partnerami kompromisy. Przyjęliśmy też taktykę, że o planach porodu w domu mówimy otwarcie i jako coś normalnego. Chcieliśmy pokazać, że na taki poród decydują się normalni, przeciętni ludzie, żyjący w wielkim mieście, a nie hipisi z leśnej chatki. Temat w Polsce jest jeszcze mało znany, więc spotykało się to przeważnie ze zdziwieniem, ale nie doświadczyliśmy jakichś przykrych komentarzy. Moi rodzice może nie byli hurraoptymistyczni – wiadomo, mieli wdrukowany obraz porodu jako zagrożenia, ale też nie robili krucjat, próbując mnie przekonać do zmiany zdania. Mama doświadczona pobytami w szpitalach rozumiała nawet chęć uniknięcia pobytu w nim, ale jak to mama bała się o mnie. Zupełnie niepotrzebnie 🙂

Natalia Jaborska- Bieniek: Jesteś Promotorem Karmienia Piersią, tak jak ja. Mam w tym temacie do Ciebie dwa pytania. Czy pierwsze karmienie córeczki po porodzie wspominasz wyjątkowo? Czy uważasz, że poród w domu może w jakiś szczególny sposób wpływać na udany start w karmieniu piersią?

Marta Moeglich: Wszystko pierwsze mojej córeczki wspominam wyjątkowo, a zatem pierwsze karmienie też. Poród w domu sprzyja brakowi pośpiechu, działaniu w swoim tempie, a zatem również udanemu startowi w karmieniu piersią. Miałyśmy nieograniczony kontakt skóra do skóry, córka była od razu w moich ramionach, nie była pod wpływem żadnych leków – to wszystko sprzyja karmieniu piersią.

Natalia Jaborska- Bieniek: Dziś coraz częściej mówi się o tym, że w wielu szpitalach nie szanuje się chwili narodzin. Stąd coraz popularniejszy staje się trend na tzw. „narodziny bez przemocy”. Logiczne wydaje się, że poród w domu może bardziej sprzyjać temu, aby dziecko urodziło się bez zbędnego stresu i w warunkach niemalże dla siebie naturalnych. Jak Ty to widzisz w przypadku narodzin swojego dziecka?

Marta Moeglich: U nas rzeczywiście było bardzo spokojnie, córeczka miała cały czas idealne tętno, po narodzinach w zasadzie nie płakała, chwilkę zakwiliła i już. Położne śmiały się, że jest najbardziej wyluzowaną osobą w tym porodzie. Wierzę, ze poród w domu miał na to swój wpływ.

Natalia Jaborska- Bieniek: Czy na ten spokój coś szczególnego miało wpływ? Przygotowywaliście w jakiś sposób swoje mieszkanie na przyjęcie dziecka?

Marta Moeglich: Nie, do porodu w domu nie trzeba przygotowywać mieszkania. To naprawdę nie jest krwawa rzeź. Moja położna była tak doświadczona, że potrafiła przewidzieć nawet, ze na kolejnym skurczu odejdą mi wody, więc czekała z miską. Szczerze mówiąc, nawet jakoś super nie sprzątaliśmy. O to chodzi w porodzie domowym, żeby było w tym miejscu dobrze, swojsko. W czasie porodu mój mąż gotował zupę warzywną i lepił gnocchi, więc narodzinom córki towarzyszył pyszny zapach domowego obiadu. Zresztą – już po narodzinach – wszyscy razem tę zupę zjedliśmy. Razem z bezalkoholowym szampanem.

Natalia Jaborska- Bieniek: Czy kolejne dziecko także urodziłabyś w domu?

Marta Moeglich: Oczywiście, mam nadzieję, że z przyszłą ciążą, dzieckiem i ze mną wszystko będzie OK i urodzę w domu. Teraz już nie tylko z mężem, ale też córeczką.

Natalia Jaborska- Bieniek: Jakimi słowami na koniec zachęciłabyś do porodu domowego te kobiety, które o nim marzą, ale coś je blokuje w podjęciu decyzji?

Marta Moeglich: Nie zachęcałabym. Poród w domu trzeba czuć i być go w 100% pewnym. Uważam, że jeśli ktoś się waha, to nie powinien się na poród w domu decydować. Głowa jest bardzo ważna w czasie rodzenia. Jeśli siedzi w niej jakaś obawa, problem, to zablokuje cały proces. Bez sensu zatem wprowadzać taką blokadę do porodu w ogóle.

Natalia Jaborska- Bieniek: Bardzo dziękuję Ci za rozmowę.

LAKTATOR- KIEDY W NIEGO ZAINWESTOWAĆ I JAKI WYBRAĆ?

LAKTATOR- KIEDY W NIEGO ZAINWESTOWAĆ I JAKI WYBRAĆ?

Sklepowe półki uginają się od laktatorów. Prawie każda kobieta jest w niego zaopatrzona już przed porodem. Wybór jest trudny, bo jest ich naprawdę wiele. Czy rzeczywiście warto w niego inwestować? Jeśli tak, to w jakich sytuacjach i w jaki rodzaj laktatora? Rodzaje laktatorów Laktator ręczny 

EFEKTYWNE KARMIENIE Z ZASTOSOWANIEM KOMPRESJI PIERSI

EFEKTYWNE KARMIENIE Z ZASTOSOWANIEM KOMPRESJI PIERSI

Pojęcie kompresji piersi nie raz obiło mi się wcześniej o uszy- wcześniej, tzn. zanim zostałam dyplomowanym promotorem karmienia piersią 🙂 Okazuje się, że wiele kobiet stosuje kompresję intuicyjnie, nie wiedząc, że to właśnie TO. Ważna jest jednak technika- tu już nie każda mama wykonuje ją poprawnie 

TAJEMNICZA KOLKA I JEJ ZWIĄZEK Z KARMIENIEM PIERSIĄ

TAJEMNICZA KOLKA I JEJ ZWIĄZEK Z KARMIENIEM PIERSIĄ

Jak pisał Jack Newman (w wolnym tłumaczeniu): „Kolka jest jedną z tajemnic natury. Nikt nie wie, czym ona właściwie jest, ale każdy ma na jej temat jakąś opinię”.

 

Czym jest kolka niemowlęca?

Lekarze często stwierdzają kolkę, gdy u niemowląt pomiędzy 3 tygodniem a 5 miesiącem życia (wedługg doktora Newmana nawet między 2-3 tygodniem  a trzecim miesiącem życia) pojawia się napadowy, trudny do uspokojenia płacz lub krzyk dziecka. Przy tych dolegliwościach zakłada się, że dziecko dobrze przybiera na wadze i ogólnie jest zdrowe. Płacz trwa około 3 godzin w ciągu doby (łącznie, nie jednym ciągiem) oraz występuje minimum 3 razy w tygodniu. Najczęściej pojawia się w godzinach popołudniowych i wieczornych (często nawet o tej samej godzinie). Maluszki są wtedy niespokojne, podkurczają nóżki, czerwienią się na buzi, mają wzdęty brzuszek i nierzadko wydzielają więcej gazów niż zwykle.

Przyczyn kolki niemowlęcej należałoby szukać między innymi w: nieprawidłowym przystawieniu do piersi, niedojrzałym układzie pokarmowym niemowlęcia, karmieniu mlekiem modyfikowanym, co może powodować nietolerancję pokarmową (tu dziecko jest niemalże od razu narażone na kontakt z silnym alergenem- białkiem mleka krowiego), nadmiarze bodźców zewnętrznych itp.

Według Harveya Karpa, słynnego amerykańskiego pediatry, kolka jest wynikiem tzw. brakującego czwartego trymestru, w którym to niemowlęta stają się wrażliwe na cechy własnej osobowości (niedojrzałość mózgu, trudny charakter) oraz na drobne niepowodzenia. Uważa on, że teorie kolki są ze sobą powiązane, a mianowicie:

– niedojrzałość mózgu (niemowlęta mają nierozwiniętą kontrolę stanu i umiejętność uspokajania się), – charakter (niemowlęta o wyjątkowo wrażliwej lub żywiołowej naturze mogą reagować przesadnie na drobne niepokoje),

– duże problemy z brzuszkiem (ból spowodowany alergiami pokarmowymi albo refluksem żołądkowo- przełykowym),

– małe problemy z brzuszkiem (zaparcia i gazy),

– niepokój matki (może się zdarzyć, że niemowlęta płaczą częściej, gdy ich mamy są niespokojne, obchodzą się z nimi zbyt delikatnie albo chaotycznie przechodzą z jednej próby uspokojenia maluszka do drugiej).

Teoria dr. Williama Searsa jest podobna– według niego kolka jest wynikiem wpływu licznych czynników natury fizjologicznej, psychologicznej, środowiskowej, z którymi to niedojrzały organizm nie potrafi sobie radzić.

Coraz częściej słyszy się o leczeniu kolki niemowlęcej. Czy rzeczywiście są leki, które powodują, że dziecko lepiej się poczuje? Niekoniecznie. Okazuje się, że w przypadku większości z nich nie udowodniono, iż są skuteczne. Najczęściej działa odpowiedni ruch (tzw. taniec kolki), dotyk (masaż) i wszystko co sprowadza się do odprężenia małych brzuszków.

 

Czy można podejrzewać, iż dziecko karmione wyłącznie piersią ma kolkę?

Według Jacka Newmana istnieją trzy sytuacje, w których dziecko karmione piersią jest marudne i podejrzewa się je o kolkę. Założenie musi być jednak takie, że dziecko dobrze przybiera na wadze (o tym możesz przeczytać TUTAJ) i jest zdrowe.

 

Sytuacja 1- karmienie z obu piersi podczas jednego karmienia.

Jak już zapewne wiemy, mleko zmienia się w czasie karmienia- z czasem pobierania przez dziecko pokarmu zwiększa się ilość tłuszczu w mleku. Błędem może być szybkie przestawienie niemowlęcia z jednej piersi do drugiej, bo mogło ono nie opróżnić do końca tej pierwszej. Co za tym idzie- dziecko zjadło mniej kaloryczne mleko, które napełni jego żołądek na krótko. Za dużo cukru (laktozy) przedostaje się do jelit za jednym zamachem i białka nie są w stanie go strawić. Dziecko tym samym może mieć objawy nietolerancji laktozy, której towarzyszą: płacz, wzdęcia, biegunka itp. To nie oznacza jednak, że dziecko nie toleruje laktozy i nie ma powodu, by zastępować mleko mamy preparatem niskolaktozowym.

Warto zastosować się do takich wskazówek jak:

– zrezygnowanie z przesadnego kontrolowania czasu karmienia (karmienie piersią jest największym problemem w społeczeństwach, w których każdy ma zegarek i na niego nieustannie zerka),

– pilnowanie, by dziecko opróżniło pierś do końca- trzymamy je zatem przy piersi tak długo, jak aktywnie pobiera z niej pokarm ( aby utrzymać aktywne karmienie, można wykonać tzw. kompresję piersi- zobaczysz ją na tym filmie: www.youtube.com/watch?v=RymUDeCAt18 ),

– oferowanie dziecku drugiej piersi wtedy, gdy zjadło wystarczająco z pierwszej i żąda dokładki (nie ograniczamy dziecka- może podczas jednego karmienia jeść z obu piersi),

– rozpoczęcie następnego karmienia od drugiej piersi (w przypadku, gdy dziecko podczas poprzedniego karmienia jadło tylko z jednej),

– karmienie dwa czy nawet trzy razy z rzędu z tej samej piersi – w niektórych przypadkach może okazać się naprawdę pomocne,

– dopilnowanie, by dziecko było prawidłowo przystawione do piersi.

 

Sytuacja 2- nadmierny wypływ pokarmu z piersi.

Dziecko, które dostaje w zbyt szybkim czasie zbyt dużo mleka, może się denerwować przy piersi. Zazwyczaj przystawione do piersi jest spokojne, a po kilku sekundach lub minutach zaczyna kaszleć, krztusić się, szarpać. Może puścić pierś, po czym, gdy mleka z piersi troszkę „uleci”, do niej wrócić. Sytuacja może się powtarzać kilkakrotnie. Taki maluch może być niezadowolony ze zbyt szybkiego wypływu mleka, ale też niecierpliwić się, gdy wypływ zwalnia. Może się zdarzyć w takiej sytuacji, że dziecko odmówi piersi w ogóle (np. w wieku około 3 miesięcy).

Oto kilka rad, jak sobie pomóc:

– jak wyżej- można karmić jedną piersią nawet dwa czy trzy razy pod rząd zanim zmieni się pierś na drugą; jeśli nieużywana chwilowo pierś daje się we znaki, warto odciągnąć z niej trochę mleka- do odczucia ulgi,

– nie należy czekać do momentu, w którym maluch jest już bardzo głodny i co za tym idzie rozdrażniony- takie dziecko zbyt łapczywie może chwytać pierś; nie opóźniajmy karmienia podawaniem wody (niemowlę karmione piersią nie potrzebuje jej nawet przy upałach- o tym TUTAJ) i smoczka- uspokajacza,

– jeśli to możliwe, należy zadbać o miejsce, w którym odbywa się karmienie- powinno być komfortowe i spokojne (jasne światło i głośna muzyka nie sprzyjają dobremu karmieniu),

– warto wypróbować pozycje do karmienia, które spowolnią wypływ pokarmu, np. karmienie w pozycji leżącej-  na boku albo na plecach płasko lub prawie płasko (tzw. pozycja naturalna),

– jeśli mama ma czas, może odciągnąć trochę mleka przed karmieniem maluszka,

– dzieci mogą nie lubić zarówno szybkiego, jak i zbyt wolnego wypływu mleka z piersi- w drugim przypadku warto zastosować wyżej wspomnianą już kompresję piersi, aby zachować aktywne ssanie,

– należy pilnować, aby maluch był dobrze przystawiony do piersi,

– sporadyczne podawanie dziecku przed karmieniem laktazy w kropelkach może (ale nie musi) złagodzić objawy,

– niekiedy pomaga osłona brodawki (tzw. nakładki), ALE tylko w momencie, gdy wszystkie inne metody zawiodły i TYLKO pod kontrolą kogoś, kto dobrze zna się na karmieniu piersią (np. doradcy laktacyjnego),

– w ostateczności, zanim mama zdecyduje się podać mieszankę mlekozastępczą, lepiej podać odciągnięte własne mleko- zdarza się, że problem się poprawia ze względu na regularność przepływu mleka w butelce (tutaj należy zachować wszelkie środki ostrożności, aby chronić dziecko karmione piersią).

 

Sytuacja 3- obce białka w mleku mamy.

Zdarza się, że białka obecne w diecie mamy mogą pojawić się w jej mleku i mieć wpływ na dziecko. Najczęstszym winowajcą jest białko mleka krowiego (badania wykazały jednak, że inne białka także mogą być obecne w mleku kobiecym). Nie jest to absolutnie nic złego, ponieważ dzięki temu dziecko ma szansę uodpornić się na nie. Jeśli maluszek wykazuje oznaki dziecka „kolkowego” można spróbować wykluczyć z diety produkty z jednej grupy, np. mleczne (mleko, ser, jogurt i wszystko co może zawierać mleko). Bardzo często białka w jakiś sposób „zmienione”, np. przegotowane nie stanowią problemu dla matki i dziecka karmionego piersią. Jeśli dieta nie pomaga, można pod konsultacją lekarza zażywać przy każdym posiłku  enzymy trzustkowe, które mają na celu „rozbicie” białek w jelitach po to, by ciało matki ich nie wchłonęło i aby nie pojawiły się w mleku.

 

Ważne! Nietolerancja białka mleka nie ma nic wspólnego z nietolerancją laktozy- to dwie różne kwestie. Matka, która sama nie toleruje laktozy, nie powinna zaprzestawać karmienia piersią.

 

Oto kilka uwag odnośnie eliminowania produktów mlecznych z diety mamy (oczywiście zaleca się robić to pod kontrolą lekarza- alergologa):

– matka powinna wyeliminować wszystkie produkty mleczne na okres ok. 7-10 dni,

– jeśli nie widać efektów diety eliminacyjnej, matka może powrócić do spożywania wyżej wymienionych produktów,

– jeśli zauważa się zmianę na lepsze, kobieta może powoli wracać do diety, którą praktykowała wcześniej; są dzieci, które nie tolerują żadnych produktów mlecznych w diecie matki (zdarza się to naprawdę rzadko), są też takie, które tolerują tylko niektóre- matka dzięki tej metodzie dowie się, jaka ilość produktów mlecznych w jej diecie nie wpływa na maluszka,

– jeśli mama martwi się o wapń w diecie, może być spokojna- 7-10 dni bez produktów mlecznych nie wpłynie negatywnie na jej zdrowie; badania dowodzą, że karmienie piersią może zmniejszać ryzyko wystąpienia osteoporozy; dziecko w mleku mamy i tak dostaje wszystko to, czego potrzebuje do prawidłowego rozwoju,

– należy być ostrożnym przy eliminowaniu z diety zbyt wielu produktów – trzeba o nią dbać

(więcej o diecie mamy karmiącej przeczytasz TUTAJ).

 

Niespokojne zachowanie dziecka uważanego za „kolkowe” może być męczące dla wszystkich członków rodziny. Nie należy jednak się zniechęcać do karmienia naturalnego i zmieniać sposób żywienia dziecka – mieszanka mlekozastępcza to nie mleko mamy- w końcu to drugie uważa się za wyjątkowe. Problem, mimo iż może wydawać się, że trwa wiecznie, w końcu minie. Grunt to zachowanie zimnej krwi, bycie przy dziecku i cierpliwość rodziców.

 

Jak można pomóc cierpiącemu na kolkę niemowlęciu?

Można próbować mu pomóc na tysiąc różnych sposobów: masując brzuszek ruchami okrężnymi i robiąc na nim ciepłe okłady , owijając maluszka w pieluszkę lub kocyk, układając go na brzuszku lub w tzw. pozycji „na Batmana” (na przedramieniu rodzica brzuszkiem do dołu), kołysząc w osi pionowej, potrząsając delikatnie i rytmicznie tak, aby ruch przypominał dziecku ten, któremu było poddane w brzuchu mamy, wydając niskie dźwięki , np. szszsz… (tzw. szuszanie), zaspokajając potrzebę ssania (piersią, smoczkiem- uspokajaczem- warto poczekać z tym drugim do ustabilizowania się laktacji, czyli do ok. 6 tyg.), dbając o atmosferę (zachowanie spokoju, ograniczenie bodźców, z którymi może sobie nie radzić niedojrzały układ nerwowy dziecka). Większość tych technik, które w wielu przypadkach są naprawdę skuteczne, opisał Harvey Karp w książce pt. „Najszczęśliwsze niemowlę w okolicy”. Technikę, którą poleca u niespokojnych maluszków, nazywa zasadą 5 „S” (składają się na nią: spowijanie, stabilna pozycja, wyciszanie, skokołysanie i ssanie).

 

Drodzy rodzice! Trzymam za was kciuki. W końcu, jak to mówią, co nas nie zabije, to nas wzmocni. Powodzenia !

 

Powyższy artykuł ma wyłącznie charakter informacyjny i nie zastąpi porady lekarskiej.

 


Źródło:

www.breastfeedinginc.ca/informations/colic-in-the-breastfed-baby/
pediatria.mp.pl/lista/131242,czy-nietolerancja-laktozy-u-dziecka-jest-przeciwwskazaniem-do-karmienia-piersia
M.Nehring- Gugulska, Warto karmić piersią. I co dalej?
H. Karp, Najszczęśliwsze niemowlę w okolicy, wyd. mamania, Warszawa 2012.
www.askdrsears.com/topics/health-concerns/fussy-baby/coping-with-colic/10-tips-comforting-colic
www.youtube.com/watch?v=RymUDeCAt18

DŁUGIE KARMIENIE PIERSIĄ OCZAMI PSYCHOLOGA…

DŁUGIE KARMIENIE PIERSIĄ OCZAMI PSYCHOLOGA…

To, że karmienie piersią ma masę korzyści zdrowotnych, wie chyba każdy. Często wspomina się jednak o innych plusach z karmienia naturalnego- tych natury psychologicznej. Mamy karmiące piersią czują, że tworzą ze swoim dzieckiem wyjątkową więź. Jedne kobiety patrzą na duże dzieci przy piersi z niesmakiem, 

W JAKI SPOSÓB MLEKO MAMY WSPIERA UKŁAD ODPORNOŚCIOWY MALUSZKA?

W JAKI SPOSÓB MLEKO MAMY WSPIERA UKŁAD ODPORNOŚCIOWY MALUSZKA?

Przyjmuje się, że dzieci karmione piersią chorują mniej niż dzieci karmione mieszanką mlekozastępczą. Wszystko dzięki temu, że w  mleku mamy istnieją cząsteczki i komórki, które pomagają niemowlętom uchronić się przed różnorakimi infekcjami. Taka „pomoc” jest szczególnie ważna w ciągu kilku pierwszych miesięcy życia, kiedy to 

MAMY KARMIĄCEJ NIE MA W DOMU. ILE ODCIĄGNIĘTEGO MLEKA BĘDZIE POTRZEBOWAŁO TWOJE DZIECKO?

MAMY KARMIĄCEJ NIE MA W DOMU. ILE ODCIĄGNIĘTEGO MLEKA BĘDZIE POTRZEBOWAŁO TWOJE DZIECKO?

Karmiąc piersią, można robić prawie wszystko- jeść co się chce, raz na jakiś czas wypić drinka (najlepiej po skończonym 6 miesiącu życia dziecka, o tym TUTAJ), ćwiczyć, umawiać się ze znajomymi do kina. Wyjście z domu dla relaksu raz na jakiś czas może okazać się dla niejednej kobiety wspaniałą odskocznią od codziennej rutyny. Zdarza się także, że mama musi być jakiś czas nieobecna przy dziecku z przyczyn niezależnych od siebie. Nie ma co wpadać w panikę- nie musi to oznaczać końca drogi mlecznej. Wystarczy przygotować się do rozłąki tak, aby zapewnić komfort i sobie, i dziecku.

 

Jak dużo mleka potrzebuje niemowlę?

Spożycie mleka u niemowląt karmionych piersią wzrasta w szybkim tempie w pierwszych tygodniach życia. Uważa się, że w okresie od 1 do 6 miesięcy ilość wypijanego mleka pozostaje w przybliżeniu taka sama (niezależnie od wieku i wagi dziecka), pomijając chwilowe okresy przyspieszonego wzrostu (tzw. skoki rozwojowe), w których to maluch potrzebuje zjeść ciut więcej. Po okresie sześciu miesięcy, kiedy dziecko zaczyna jeść/ próbować produkty stałe, ilość spożywanego przez nie mleka może stopniowo maleć.

Badania wskazują, że dzieci karmione wyłącznie piersią w wieku od 1 do 6 miesięcy wypijają około 750 ml dziennie mleka z piersi. Oczywiście należy pamiętać, że dzieci są różne i nie można wrzucić ich zapotrzebowania na mleko do jednego worka. Uważa się jednak, że typowy zakres wypijanego przez niemowlę mleka w tym okresie to 570- 900 ml na dobę. Dzięki tym informacjom można mniej więcej oszacować, ile mleka może wypić dziecko, które w danym momencie nie może być przy piersi, a któremu trzeba w takim wypadku zostawić odpowiednią porcję posiłku.

W tym celu można wykorzystać następujące przeliczniki:

  1. Należy oszacować, ile razy mniej więcej w ciągu doby (czyli w ciągu 24 godzin) zjada z piersi maluch. Następnie należy podzielić 750 ml na ilość karmień w ciągu doby. Np. dziecko zjada 8 razy na dobę mleko z piersi. Dzielimy 750 ml mleka na 8 porcji i w przybliżeniu wychodzi ok. 94 ml na jedno karmienie. Jest to oczywiście przybliżona porcja mleka przypadającego na jedno karmienie dla dziecka karmionego wyłącznie piersią.

 

  1. Należy wziąć pod uwagę wagę dziecka i pomnożyć ją przez 130 oraz podzielić przez 8. Dla przykładu: jeśli dziecko waży 10 kg, to stosujemy następujący wzór: 10*130/8= 162,5. Liczba 162,5 to 162,5 ml mleka, które powinno przypaść na jedną porcję/ jedno karmienie Twojego dziecka. Oczywiście tę wartość warto zaokrąglić w górę.

 

  1. Można wykorzystać także szybki przelicznik (kalkulator) na stronie Kelly Mom bez zbędnego liczenia (http://kellymom.com/bf/pumpingmoms/pumping/milkcalc/)- należy wpisać tylko ilość karmień na dobę.

 

Ważna rada!

 Karmienie piersią działa na zasadzie popytu i podaży. Oznacza to, że jeśli dziecko skończyło kilka tygodni, mama będzie produkować tyle mleka, ile maluch potrzebuje, ale nie dużo więcej! Może się w takiej sytuacji okazać, że próbując odciągnąć mleko, nie będzie go zbyt wiele, zwłaszcza tuż po karmieniu. W takiej sytuacji warto zgromadzić małe zapasy na wypadek nagłego wyjścia mamy. Jeśli kobieta potrzebuje odciągać mleko na bieżąco, musi dać znać piersiom wcześniej, czyli w odpowiednim czasie złożyć na nie zamówienie.

 

Co jeśli dziecko je posiłki stałe?

Przez pierwszy rok życia dziecka mleko powinno być podstawą jego żywienia. Czasami między 6 miesiącem a 1 rokiem życia maluszka, gdy wprowadza się produkty stałe i stopniowo zwiększa ich ilość, spożycie przez nie mleka może się zmniejszyć. W badaniach stwierdzono, że:

– w 7 miesiącu życia dziecka średnie spożycie mleka to 875 ml na dobę, co stanowi 93 % całkowitego jego spożycia,

– w wieku od 11 do 16 miesiąca życia ta ilość to 550 ml mleka, co stanowi już 50 % tegoż spożycia,

– w wieku od 12 do 24 miesiąca życia dziecko spożywa ok. 400- 550 ml,

– w wieku od 24 do 36 miesiąca życia ilość spożywanego mleka to 300- 360 ml.

 

Oczywiście dalej pamiętamy o tym, że dzieci są różne!

 

Jeśli dziecko ma co najmniej 8 miesięcy i zaczęło jeść pokarmy stałe, nic się nie stanie jeśli przez kilka godzin nie dostanie mlecznego posiłku. Trzeba jednak wziąć sobie do serca radę, aby po powrocie mamy do domu dziecko miało szansę nadrobić braki (zwłaszcza w nocy), będąc często przy piersi.

 

Czy dziecko pije za dużo/ za mało odciągniętego mleka?

Należy pamiętać, że dziecko nie zawsze musi pić tyle samo mleka przy każdym karmieniu. Warto obserwować maluszka, aby wiedzieć, ile zjeść w danym momencie potrzebuje. To tak jak z nami dorosłymi- nie zawsze jemy i pijemy tyle samo.

Może się zdarzyć, że rodzice niepokoją się zbyt dużą ilością mleka spożywanego przez dziecko podczas nieobecności mamy (znacznie odbiegającego od powyższych norm).

 

Należy wtedy rozważyć kilka rzeczy:

– butelka, którą wybraliście, może mieć zbyt szybki przepływ, przez co dziecko nie jest w stanie do końca kontrolować ilości zjadanego przez siebie mleka,

– dziecko jest karmione za każdym razem, kiedy okaże niezadowolenie, zapłacze; warto zastosować wtedy powyższy kalkulator, aby oszacować, jaka ilość mniej więcej powinna zaspokoić głód naszego malucha; zanim podamy następną porcję jedzenia, warto sprawdzić, czy da się zająć dziecko spacerowaniem, kołysaniem, przytulaniem- dzieci mogą być marudne i domagać się jedzenia także z nudów,

– niemowlęta mają bardzo silną potrzebę ssania i ta potrzeba może być o wiele większa przy rozłące z mamą- to taka forma pocieszenia; ssąc pierś, dziecko ma możliwość kontrolowania przepływu mleka, zaś w przypadku butelki dziecko, gdy ssie, dostaje dużo mleka, bo zwyczajnie przepływa przez smoczek w takim samym tempie; warto zadbać o inną formę pocieszenia maluszka, np. zaproponować mu smoczek, gdy jego potrzeba ssania jest bardzo duża (nie jest taki straszny u ciut starszych niemowląt, po 6 tygodniu, kiedy to dziecko posiadło już umiejętność ssania piersi, dodatkowo smoczek może zapobiegać SIDS, czyli zespołowi nagłej śmierci łóżeczkowej).

 

Może się także zdarzyć, że dziecko je o wiele mniej niż przewidują powyższe normy, gdy nie ma przy nim mamy.  Bardzo często takie maluszki zjadają tylko taką ilość mleka, która zaspokoi potrzebę głodu, a następnie czekają na powrót mamy, aby dostarczyć sobie brakujących kalorii. Gdy mama pojawi się na horyzoncie, wtedy dziecko nie chce opuścić jej na dłużej, więc nadrabia stracony czas poprzez spędzenie dużej ilości czasu na piersi bądź wyrażenia chęci bycia dostawianym częściej niż zwykle. Takie sytuacje mogą być powszechne wśród niemowląt, które dopiero co zaczynają swoją przygodę z butelką.

 

Co w takiej sytuacji można zrobić? Oto kilka wskazówek:

– bądź cierpliwa i zupełnie się tym nie stresuj; warto potraktować to jako komplement- dziecko woli  mamę od butelki,

– wykorzystuj mniejsze ilości odciągniętego mleka do nakarmienia maluszka- poniesiesz mniejsze straty (po co ciągle wyrzucać niewypite mleko?),

– jeśli się martwisz, że dziecko nie powinno funkcjonować tak długo bez mleka, pomyśl sobie, że są dzieci, które śpią ciągiem nawet i 8 godzin w nocy; należy po prostu kontrolować pieluszki i wagę, aby mieć pewność, że dziecko się najada i wszystko z nim w porządku (o tym przeczytasz TUTAJ),

– upewnij się, że w czasie, który spędzacie razem, dziecko ma szansę być często przy piersi, aby w razie czego nadrobić straty- kalorie.

 

Czy zawsze należy wprowadzać butelkę?

Butelka może nie być dobrym pomysłem u dziecka, które nadal uczy się ssania piersi. Z piersi pije się inaczej niż z butelki i takiemu maleństwu może być trudno przestawić się z jednego sposobu na drugi, zwłaszcza, gdy uczy się obydwu technik  w tym samym momencie. Jeśli konieczne jest podawanie mleka z butelki bardzo małemu dziecku, warto mieć pewność, że osoba, która je karmi korzysta z tej samej techniki jakiej wymaga karmienie piersią. Nie należy wtykać smoczka do ust, a raczej nakłonić pociechę do szerokiego otwarcia buzi i wyciągnięcia języka poprzez dotknięcie smoczkiem noska. Wtedy dziecko ma szansę samo „zgarnąć” smoczek.

Zamiast butelki można skorzystać z kubeczka. Jest to dobry sposób na podawanie małemu dziecku uczącemu się ssać pierś małych ilości mleka. Kubeczek musi być mały, aby zminimalizować ryzyko zadławienia.

 

Podsumowując, należy zawsze mieć na uwadze, jak działa produkcja pokarmu. Gdy jesteście razem, warto kierować się odczuciami dziecka, gdy osobno- odczuciami w piersiach. Częste dostawianie do piersi, gdy jesteście razem, pozwala nadrobić czas rozłąki i od strony emocjonalnej (potrzeba bliskości, budowanie relacji), i od strony fizycznej (związanej z produkcją mleka). Jeśli dziecko karmione jest wyłącznie piersią, a ciebie nie będzie dłużej niż kilka godzin, musisz zostawić mu trochę mleka- wiadomo, najlepiej swojego. Twierdzi się, ze najlepsze jest to z 24 godzin ze względu na aktywne i aktualne przeciwciała, ale pokarm przechowywany w lodówce lub zamrażarce to też dobra opcja! Zdarza się, że alternatywą dla podania dziecku odciągniętego mleka, może być nakarmienie go przez siostrę czy przyjaciółkę- tutaj jednak należy być w zgodzie z sobą samym i mieć zaufanie do osoby, która ma nakarmić nasze dziecko, chociażby w takich kwestiach jak alkohol, kofeina, przyjmowane lekarstwa itp.  Mleko modyfikowane powinno być opcją ostateczną– przy jego podaniu niby nie musisz martwić się zorganizowaniem zapasów mleka, ale z drugiej strony mieszanka zaburza niektóre ochronne efekty pokarmu kobiecego.

 


Źródło:

http://kellymom.com/bf/pumpingmoms/pumping/milkcalc/
G.Rapley, T.Murkett, Po prostu piersią, wyd. mamania, Warszawa 2015
https://www.hafija.pl/2016/02/karmienie-piersia-powrot-do-pracy-ogolne-wskazowki-robienia-zapasu-pokarmu.html

MITY NA TEMAT KARMIENIA PIERSIĄ – CZ.1

MITY NA TEMAT KARMIENIA PIERSIĄ – CZ.1

Wiemy nie od dziś, że karmienie piersią wzbudza skrajne emocje. Często mamy się gubią w poradach, zaleceniach, bo… każdy wie najlepiej, tak mówiła ciocia, tak zaleciła położna… Trudno odnaleźć się w gąszczu informacji, dlatego wokół karmienia naturalnego narosło wiele mitów. Poniżej tylko kilka z nich.