PORÓD W DOMU- DLACZEGO WARTO? O TYM OPOWIEDZIAŁA MI MARTA, KTÓRA NA TAKI PORÓD SIĘ ZDECYDOWAŁA…

PORÓD W DOMU- DLACZEGO WARTO? O TYM OPOWIEDZIAŁA MI MARTA, KTÓRA NA TAKI PORÓD SIĘ ZDECYDOWAŁA…

Jeszcze w czasach powojennych poród domowy był częstym zjawiskiem. Dzisiaj kobiety decydują się na niego niezmiernie rzadko. Uważa się, że miejscem, w którym powinno się urodzić dziecko jest szpital. Kobiety, które decydują się na poród w domu uważane są za nieodpowiedzialne. Czy rzeczywiście jest się o co martwić? A może tego rodzaju poród może wywoływać przyjemne skojarzenia i wspomnienia? O swoim domowym porodzie opowiedziała mi trochę Marta Moeglich, z którą poznałam się na kursie Promotora Karmienia Piersią. Jest jedną z dwóch znajomych mi osób, które zdecydowały się urodzić dziecko w domu. Szalona, prawda? 🙂

Natalia Jaborska- Bieniek: Jak dawno temu urodziła się Twoja córeczka?

Marta Moeglich: 21 miesięcy, w kwietniu skończy 2 latka.

Natalia Jaborska- Bieniek: Co skłoniło Cię do podjęcia decyzji o tym, aby urodzić w domu?

Marta Moeglich: Krótka odpowiedź brzmiałaby: wiara i zaufanie w proces, które zaplanowała sobie natura, a jednocześnie osiągniecia współczesnej medycyny, które doskonale ten proces monitorują. Dłuższa odpowiedź wymaga cofnięcia się dobrych kilka lat wstecz, gdy przez przypadek natrafiłam na forum internetowe o porodach domowych. Do tamtej pory jedyne, co kojarzyło mi się z porodami to te straszne historie o krwi, niesamowitym bólu. Gdy zaczęłam czytać historie opisujące porody domowe, otworzyła mi się jakaś klapka w głowie. Okazało się, że można inaczej. Wiedziałam, że jeśli kiedyś będę mieć dzieci, zrobię wszystko, by urodziły się w domu.

Natalia Jaborska- Bieniek: Nie miałaś żadnych obaw, które próbowałyby jednak „zmusić” cię do zmiany decyzji? Mimo tego, że porody domowe cieszą się coraz większym zainteresowaniem, to jednak istnieje przekonanie, że to niebezpieczne i nieodpowiedzialne…

Marta Moeglich: Nie, nie miałam żadnych obaw. Wbrew pozorom poród domowy to przedsięwzięcie pod ścisłą kontrolą. Żeby się na niego zakwalifikować, ciąża musi spełnić szereg określonych warunków, wyniki badań też muszą być prawie idealne. Do tego – w czasie porodu domowego ciało może działać tak, jak zostało zaprogramowane, żadne procedury medyczne nie przeszkadzają kobiecie w pokonaniu porodowej drogi. Bardzo dużo komplikacji występujących w czasie porodu to efekt interwencji medycznych albo efekt stresu wywołanego „białym fartuchem”. W końcu – jestem pod opieką położnej z ogromnym doświadczeniem, która rodzi tylko ze mną. Na finał porodu przyjeżdża druga, więc rodząca jest zaopiekowana przez dwie osoby. No i w końcu poród to cały proces. Gdyby cokolwiek zaniepokoiło położne, nastąpiłby transfer do szpitala. Zatem byłam zupełnie spokojna, bardzo dużo czytałam na temat fizjologii porodu. Wiem, jak piękną maszynerią jest nasze ciało i jeśli pozwoli się działać poszczególnym trybikom, wszystko zadziała koncertowo. Tak też się stało u mnie.

Natalia Jaborska- Bieniek: Rozumiem w takim razie, że nie każdy może zakwalifikować się do tego typu porodu i jednym z warunków jest ciąża przebiegająca bez komplikacji, idealne wyniki badań mamy i dziecka. Czy wobec tego należy się jakoś do takiego porodu przygotować, czy to raczej kwestia podjętej decyzji, umówienia się z położną i pójścia na żywioł? 

Marta Moeglich: To już indywidualna kwestia każdej kobiety, niezależnie od miejsca, które wybierze na urodzenie dziecka. Na pewno warto się zastanowić, co lepiej się dla mnie sprawdzi. Wsłuchać w siebie. Ja jestem typem, który lubi wiedzieć, stąd dużo lektur, rozmów z położną. Wyobrażam sobie, ze są kobiety, które wolą się poddać żywiołowi. A chyba idealna kombinacja do porodu to wiedza przed nim i wyłączenie głowy w czasie porodu.

Natalia Jaborska- Bieniek: Wyżej wspominałaś o tym, że taki poród- poród domowy jest bez zbędnych interwencji medycznych, które mają miejsce w szpitalach. O tym też można przeczytać na stronie Fundacji Rodzić po Ludzku. Czego zatem konkretnie udało ci się uniknąć?

Marta Moeglich: Nie miałam podanego żadnego leku, żadnych kroplówek. Badania moje i córeczki były sprowadzone do minimum, nie byłam do niczego podpięta. Mogłam swobodnie krążyć po domu, siedzieć pod prysznicem. Pić i jeść do woli. Uniknęłam rutynowego nacięcia krocza, które jest normą w wielu szpitalach. Moja córeczka po narodzinach była od razu w moich ramionach, swobodnie się kangurowałyśmy. Położna była raczej cichą towarzyszką, a nie zarządcą.

Natalia Jaborska- Bieniek: Czyli udało się uniknąć tego, co jest rutynowo stosowane w większości szpitali… Super! Jeszcze na chwilkę wrócę do całej organizacji porodu domowego. Czy takim porodem może się zająć każda położna? Okazuje się niestety, że w mniejszych miastach kobiety spotykają na swojej drodze utrudnienia- nikt z personelu medycznego nie chce się tego podjąć i kobiety nie mają nawet co marzyć o takim porodzie…

Marta Moeglich: Wiele położnych domowych działa w ramach Stowarzyszenia Dobrze Urodzonych – mają one wtedy swoje standardy, których przestrzegają (ja rodziłam z taką położną). Wiem, że są też położne niezrzeszone. Lista położnych domowych jest teraz stosunkowo łatwa do znalezienia w internecie. Jeszcze kilka lat temu numery telefonów do nich to była tajemnica i trzeba było się trochę postarać, by je zdobyć. Czy może się zająć każda? Pewnie każda, która chce i czuje się na siłach podjąć się poprowadzenia rodzącej i przyjęcia na świat dziecka w warunkach, gdy nie ma się wsparcia całego szpitala.

Natalia Jaborska- Bieniek: Ile kosztuje mniej więcej taki poród?

Marta Moeglich: Mój poród w 2016 roku kosztował 2600 zł. Do tego doszły koszty prywatnych wizyt – np. neonatologa.

Natalia Jaborska- Bieniek: Czy neonatolog jest wcześniej umówiony i przychodzi tuż po porodzie? Zapewne wiele mam się od razu zastanawia nad zabiegami, które robi się dzieciom rutynowo w szpitalu- zabieg Credego, podanie witaminy K, pobieranie krwi czy szczepienie. Jak to wygląda w przypadku porodu domowego?

Marta Moeglich: Nie wiem jak to wygląda u innych. Moja położna ma neonatolog, z którą współpracuje w przypadku porodów domowych. Zdecydowaliśmy się z niej skorzystać. Zabiegi po porodzie są wykonywane tylko takie, jakie życzą sobie rodzice. Położna zapytała czy chcemy podać dziecku witaminę K. Szczepień z oczywistych względów nie wykonuje w domu. Swoją drogą to kolejny koszt – szczepienia załatwialiśmy później na własny koszt. Położna ma ze sobą całą dokumentację potrzebną do późniejszych działań medycznych albo prawnych, na przykład kartę szczepień, ale też zaświadczenie o narodzinach dziecka itp.

Natalia Jaborska- Bieniek: Zmieniając troszkę temat, powiedz proszę po krótce, jak zareagowali na decyzję o porodzie domowym najbliżsi, np. rodzice, teściowie? Rozumiem, że mąż nie protestował i bardzo cię wspierał? A może musiałaś go przekonywać tygodniami?

Partner w porodzie domowym to często trudny temat. W końcu ma się narodzić jego dziecko i uważam, że ma takie samo prawo decydować o sposobie jego narodzin jak i matka. Natomiast to matki ciało przejdzie przez ten proces, więc dojrzały partner powinien być wrażliwy na jej pragnienia. W moim wypadku nie było żadnego problemu, jeszcze przed ślubem mieliśmy obgadany temat narodzin ewentualnych dzieci. Do mojego męża przemawiały argumenty za porodem domowym. Wiem jednak, że wiele kobiet nie ma tego szczęścia i muszą wypracowywać z partnerami kompromisy. Przyjęliśmy też taktykę, że o planach porodu w domu mówimy otwarcie i jako coś normalnego. Chcieliśmy pokazać, że na taki poród decydują się normalni, przeciętni ludzie, żyjący w wielkim mieście, a nie hipisi z leśnej chatki. Temat w Polsce jest jeszcze mało znany, więc spotykało się to przeważnie ze zdziwieniem, ale nie doświadczyliśmy jakichś przykrych komentarzy. Moi rodzice może nie byli hurraoptymistyczni – wiadomo, mieli wdrukowany obraz porodu jako zagrożenia, ale też nie robili krucjat, próbując mnie przekonać do zmiany zdania. Mama doświadczona pobytami w szpitalach rozumiała nawet chęć uniknięcia pobytu w nim, ale jak to mama bała się o mnie. Zupełnie niepotrzebnie 🙂

Natalia Jaborska- Bieniek: Jesteś Promotorem Karmienia Piersią, tak jak ja. Mam w tym temacie do Ciebie dwa pytania. Czy pierwsze karmienie córeczki po porodzie wspominasz wyjątkowo? Czy uważasz, że poród w domu może w jakiś szczególny sposób wpływać na udany start w karmieniu piersią?

Marta Moeglich: Wszystko pierwsze mojej córeczki wspominam wyjątkowo, a zatem pierwsze karmienie też. Poród w domu sprzyja brakowi pośpiechu, działaniu w swoim tempie, a zatem również udanemu startowi w karmieniu piersią. Miałyśmy nieograniczony kontakt skóra do skóry, córka była od razu w moich ramionach, nie była pod wpływem żadnych leków – to wszystko sprzyja karmieniu piersią.

Natalia Jaborska- Bieniek: Dziś coraz częściej mówi się o tym, że w wielu szpitalach nie szanuje się chwili narodzin. Stąd coraz popularniejszy staje się trend na tzw. „narodziny bez przemocy”. Logiczne wydaje się, że poród w domu może bardziej sprzyjać temu, aby dziecko urodziło się bez zbędnego stresu i w warunkach niemalże dla siebie naturalnych. Jak Ty to widzisz w przypadku narodzin swojego dziecka?

Marta Moeglich: U nas rzeczywiście było bardzo spokojnie, córeczka miała cały czas idealne tętno, po narodzinach w zasadzie nie płakała, chwilkę zakwiliła i już. Położne śmiały się, że jest najbardziej wyluzowaną osobą w tym porodzie. Wierzę, ze poród w domu miał na to swój wpływ.

Natalia Jaborska- Bieniek: Czy na ten spokój coś szczególnego miało wpływ? Przygotowywaliście w jakiś sposób swoje mieszkanie na przyjęcie dziecka?

Marta Moeglich: Nie, do porodu w domu nie trzeba przygotowywać mieszkania. To naprawdę nie jest krwawa rzeź. Moja położna była tak doświadczona, że potrafiła przewidzieć nawet, ze na kolejnym skurczu odejdą mi wody, więc czekała z miską. Szczerze mówiąc, nawet jakoś super nie sprzątaliśmy. O to chodzi w porodzie domowym, żeby było w tym miejscu dobrze, swojsko. W czasie porodu mój mąż gotował zupę warzywną i lepił gnocchi, więc narodzinom córki towarzyszył pyszny zapach domowego obiadu. Zresztą – już po narodzinach – wszyscy razem tę zupę zjedliśmy. Razem z bezalkoholowym szampanem.

Natalia Jaborska- Bieniek: Czy kolejne dziecko także urodziłabyś w domu?

Marta Moeglich: Oczywiście, mam nadzieję, że z przyszłą ciążą, dzieckiem i ze mną wszystko będzie OK i urodzę w domu. Teraz już nie tylko z mężem, ale też córeczką.

Natalia Jaborska- Bieniek: Jakimi słowami na koniec zachęciłabyś do porodu domowego te kobiety, które o nim marzą, ale coś je blokuje w podjęciu decyzji?

Marta Moeglich: Nie zachęcałabym. Poród w domu trzeba czuć i być go w 100% pewnym. Uważam, że jeśli ktoś się waha, to nie powinien się na poród w domu decydować. Głowa jest bardzo ważna w czasie rodzenia. Jeśli siedzi w niej jakaś obawa, problem, to zablokuje cały proces. Bez sensu zatem wprowadzać taką blokadę do porodu w ogóle.

Natalia Jaborska- Bieniek: Bardzo dziękuję Ci za rozmowę.